PITU PITU

Aktualnie mnie skręca bo gdzieś bym uciekła. Ot obronna reakcja organizmu na otaczającą rzeczywistość. Najlepiej kamperem. Co z tego, że moja umiejętność prowadzenia pojazdów czterokołowych pozostawia wiele do życzenia. Objechałabym Włochy wzdłuż i wszerz odziana w kwiecistą sukienkę. Ciesząc nozdrza zapachami a kubki smakowe włoskimi specjałami. Potem zrobiłabym sobie taneczną podróż po świecie. W Argentynie zatańczyłabym namiętne tango, natomiast w Brazylii zmysłowgo zouka. Strasznie mnie ten kontynent pociąga. Nie dlatego, że chciałabym być kochanką narkotykowego barona. Moim drugim środkiem transportu byłby motocykl. Dokładnie tak. Podświadomie wyczuwam, że mimo szybkości dobrze by nam się współpracowało. Obejrzane za młodu „Dzienniki Motocyklowe” zostawiły po sobie ślad w mej duszy i stały się inspiracją. Aj! Jeszcze skoczyłabym na Dominikanę zatańczyć seksowną bachatę. Po spotkaniu z przyjaciółką na tę listę wskoczyła jeszcze Nowa Zelandia. A i Islandia. No i wiosna w Japonii. Byłoby cudownie znaleźć się pośród kwitnących wiśni. Poczuć ten spokój. Tak. Czas się obudzić. Najgorzej obudzić się przed siódmą. Wtedy wszystkie lęki wychodzą  z szafy i drapią pazurami.

Zasypiam najczęściej z głową pełną marzeń. Ostatnio jednak z myślą jak  i mnóstwem rozterek czy kiedyś uda mi się je wszystkie zrealizować. Nie lubię takiej wszechogarniającej paniki, która mnie zaskakuje znienacka i przypiera do muru. Szczególnie, gdy znowu mam iks rzeczy do opanowania i czuję, że do awarii systemu niewiele brakuje. Mój wewnętrzny doping ma spięcie,  oczekiwania innych narastają a ja już sama nie wiem. Zmiany muszą boleć tak mówią. 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *