COFFEE TIME

Kawa to moja uspokajająca słabość. Dla jednych ma moc pobudzenia, dla mnie jest chwilą zatrzymania. Zawieszona w czasoprzestrzeni delektuję się przyjemnością chwili. Piję kawę bo lubię jej smak, nie dla tego, że taki jest trend lub bo potrzebuję. Lubię, tylko tyle. Musi być dobra. Nie rozpuszczalna, nie zalana ot wodą bez uczucia. Kawiarka lub ekspres. Kawiarnie tu niestety wiodą prym nad domową kuchnią. Chociaż poranek zaprawiony idealnym, mocnym smakiem cudownie łączy się z pisaniem. Prawie jak lampka wina wieczorem z szelestem książkowych kartek. Kawiarniane „take away” pozwala lepiej wczuć się w muzykę płynącą ze słuchawek, jednocześnie wspomagając stan rozmarzenia i wyłączenia się od miejskiego szumu. Ważny jest też rodzaj. Odchodzę od banalnego latte na poczet małej czarnej, czasem nawet espresso. To chyba kwestia dojrzałości. Taki drobny, niezbyt częsty rytuał, bo kawy mi ponoć pić nie wolno. 

Natomiast stylizacja tym razem z dominującą zielenią. Na pierwszym planie, torebka kuferek. Nie mogłam się jej oprzeć. Taki słodki drobiazg nabyty w czasie wyprzedaży. Miała być czarna, przyszła zielona. Nie wymieniłam, lubię ten kolor. Subtelne przezrocza bluzki pobudzają wyobraźnię. Ołówkowa, jeansowa spódnica z tyłu posiada wszyty na całej długości suwak. Nogi klasycznie obleczone kabaretkami. Figlarna siateczka w wersji codziennej. Na paznokciach osiadł magiczny pył. Darzę typowo dziecięcym, dziewczyńskim uwielbieniem brokat. W uszach sztuczne perły. Wyszło kobieco i delikatnie.

photography Paweł Purzyński

photography Paweł Purzyński

photography Paweł Purzyński

photography Paweł Purzyński

photography Paweł Purzyński

photography Paweł Purzyński

photography Paweł Purzyński

(Mango boots & bag, vintage skirt, blouse & belt, Gatta tights, Zara earrings)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *